Wiem, że mamy weekend majowy, że wszyscy piszą o majówkach, ale ja, trochę na przekór, chciałam się podzielić z Wami naszym wypadem sprzed tygodnia :-)
W zeszły piątek takiśmy odbyli z mężem dialog:
- Jutro jest Zlot Superbohaterów.
- Chcesz jechać?
- No, Syn Najstarszy innej opcji by nam nie wybaczył!
No właśnie, podobnie jak nie wybaczyłby odpuszczenia SLOTart festivalu, Industriady i paru innych imprez :-) Zresztą, my też czekamy na nie cały rok, więc ten synowy entuzjazm bardzo nam odpowiada ;-)
Na Międzygalaktyczny Zlot Superbohaterów do Bytomia w tym roku, po raz pierwszy pojechaliśmy w komplecie (rok temu z Córką Najmłodszą w brzuchu, musiałyśmy się wylegiwać kiedy Supertata z Supermałpką i Superbłyskawicą podbijali Bytom).
Było na serio bohatersko, biorąc pod uwagę fakt, że przemieszczaliśmy się pociągiem, tramwajem i autobusem. Nawet przebrania nie były nam potrzebne, kiedy walczyliśmy z komunikacją miejską w asyście trójki dzieci (dwójką w strojach superbohaterów). Skupialiśmy wiele spojrzeń, tym bardziej, że dzieci tryskały energią i entuzjazmem zwracając na nas uwagę ;-)
Tego poranka Syn Najstarszy, który wiecznie buja w obłokach i w drodze z kuchni do pokoju zapomina, czy miał ubrać bluzę, czy przebrać spodnie, zaskoczył Rodziców, wyprzedzając ich o lata świetlne w samoorganizacji. W pół godziny zjadł samodzielnie zrobione śniadanie, przygotował kanapki na drogę, ubrał się w odpowiednie przebranie i wkładając buty oznajmił, że poczeka na nas na podwórku :)
Niestety, Rodzice nieco mniej zorganizowani i odzwyczajeni od wychodzenia z domu "na czas", żeby zdążyć na pociąg, w biegu, zapomnieli... zabrać chustę. Serio. Niedopatrzenie karygodne, bo chociaż Córka Najmłodsza lubi swój wózek, a my lubimy układać w nim masę gratów, zabranych "na wszelki wypadek", no to, ileż można, prawda? Wiadomo, trochę pojeździć, wyspać się, owszem, ale w końcu... nuda! Z chusty widać więcej, a w tłumie dziwnych stworów przy mamie i tacie jest milej i bezpiecznej. Nic to, na szczęście rodzice byli we dwoje, więc na dwoje dzielili noszenie Córki Najmłodszej na rękach. Córka Średnia i Syn Najstarszy radzili sobie świetnie i szybko wtopili się w tłum, a wykończeni wrażeniami, zamiast na koncert Mariki, postanowili pójść z Dziadkami na plac zabaw. Dzięki temu Rodzice poszli słuchać muzyki jedynie z Córką Najmłodszą śpiącą w wózku. Wiecie jakie to uczucie kiedy nagle, zamiast trójki dzieci macie jedno, śpiące w wózku? Prawie jak randka ;-) Koncert był udany więc wszyscy zadowoleni, choć bez sił, wróciliśmy do domu autobusem :-)
Bardzo lubimy to święto. Dlatego, że dużo się dzieje, że jest ciekawie dla dorosłych i dla dzieci (pokazy strażackie, akrobaci na linie między dachami kamienic, kiermasze, koncerty, mobilna szkoła). Najbardziej jednak lubimy je za to, że to jedyny taki dzień, kiedy w centrum miasta można spotkać tylu śmiesznych, poprzebieranych w najdziwniejsze, bardzo kreatywne stroje, ludzi w każdym wieku :-) Bez obciachu, z ogromną dozą dystansu i humoru. To znaczy, że ludzie chcą i potrafią się dobrze bawić. A najlepsze jest to, że idąc przez takie kolorowe miasto, pełne Superbohaterów najróżniejszej maści, nie da się powstrzymać uśmiechu :-)
Bytom to podobno szare, smutne miasto. Jeśli ktoś tak myśli, niech koniecznie przyjedzie na kolejny Międzygalaktyczny Zlot Superbohaterów i przestanie wierzyć w brednie ;-) My będziemy, za rok, obowiązkowo wszyscy przebrani!
Komentarze
Prześlij komentarz