Przejdź do głównej zawartości

Marzenia






W ostatni czwartek miałam przyjemność uczestniczyć w niezwykle inspirującym spotkaniu w gronie mam, bardzo różnych, bardzo ciekawych kobiet. Spotkanie było o marzeniach, o tym, że "marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia". Sam cytat skłania do uruchomienia w głowie trochę przyrdzewiałych trybików. Marzenia... a jakie ja mam marzenia? Hmmm, chyba jakieś miałam, ale teraz mam dzieci, w sumie myślę tylko o tym, by było im dobrze. Nie pamiętam o czym marzyłam, a marzyłam? O dzieciach przecież marzyłam, a teraz chcę, żeby one miały cudowne życie, zajęcia dodatkowe, ciekawe pasje, basen, balet, piłkę, grę na instrumencie i posyłam je gdzie mogę, zabieram na plac zabaw, gotuję obiad dwudaniowy z kompotem i trzy zupki do wyboru. Żeby było im dobrze, żeby były szczęśliwe. 
Później kłócę się z mężem i zaczynam krzyczeć. Na dzieci, na męża, na dom, na siebie... bo jak długo można wyrabiać 200% normy? Jak długo można dbać o innych nie dbając o siebie? Tak długo, aż nasz organizm się zbuntuje i zacznie domagać się odpoczynku, fizycznego, psychicznego, snu, relaksu, przyjemności. Wtedy zaczynają dziać się złe rzeczy, choć nie od razu je widać. Czasem wystarczy, że spojrzę na siebie z boku i zobaczę, że stało się ze mną coś dziwnego, a czasem muszę doświadczyć niewygodnych okoliczności, żeby zrozumieć, że coś tu nie gra, że to życie dla dzieci i bycie idealną matką, żoną i kochanką nie służy ani mi, ani mojej rodzinie. Dzieciom też nie.
No bo zastanów się. Czy chciałabyś być w relacji, w której druga osoba obiera sobie za cel uszczęśliwianie Ciebie? I tylko to? Nie ma swoich marzeń, planów, pasji... tylko Ty się liczysz i Twoje szczęście, zatem... musisz być szczęśliwa, bo inaczej zawiedziesz tego, kto Cię tak bardzo kocha! Czy to nie przerażające? Takie obarczanie drugiej osoby odpowiedzialnością za realizację naszego celu, Jedynego. Chyba nie tędy droga.
Nie zrozumcie mnie źle. Myślę, że dbanie o szczęście własnych dzieci to piękna i ważna sprawa. Pod warunkiem, że nie jedyna. Dbanie o dobro dzieci, tak. Zapominanie o sobie, nie. Bardzo bym nie chciała, żeby któreś z moich dzieci usłyszało kiedyś, że zrezygnowałam dla nich z marzeń lub, że o nich zapomniałam gdy zostałam mamą. Zamiast tego, chciałabym odgrzebać wszystkie te marzenia, które tkwiły we mnie zawsze, teraz zakurzone, odłożone na później, niektóre porzucone w poczuciu braku szans na ich realizację. Chcę się im przyjrzeć, obejrzeć pod światłem i pokazać dzieciom.  Te, które się da, zrealizujemy razem, niektóre pozostaną moje i najmojsze, inne odłożę do pudełka "szalone pomysły" i zastąpię tymi, które pojawiły się niedawno. Później spotkam się z Kamilą, która  jest coachem i prowokatorką całego zamieszania i z jej pomocą znajdę sposób, by spełnić swoje marzenia. Ale najpierw je zapiszę, żeby nie zapomnieć.
Powinnam je zapisać 7 lat temu, te marzenia, które wtedy miałam, żeby wrócić do nich, przypomnieć sobie i ocenić co się zmieniło. Gdybym dopiero teraz była w ciąży, sama bym zrobiła to, do czego zachęcamy przyszłe mamy na warsztatach "Oswoić Poród", napisałabym list do siebie samej, sprzed porodu. Napisałabym kim jestem, o czym marzę, kim bym chciała być za 10 lat. Tylko w ciąży jeszcze taki list jest możliwy, tylko przed narodzinami dziecka możesz widzieć siebie bez kontekstu bycia mamą. Później wszystko jest inne, później stajesz się mamą i będziesz nią na zawsze. I choć to najpiękniejsze, co Cię może w życiu spotkać, to warto pamiętać, że masz marzenia. One będą się zmieniać, będą ustępować na rzecz zupełnie nowych, bo zmieni się Twoja rzeczywistość, ale nie dajmy sobie wmówić, że gdy rodzi się dziecko, przestajemy marzyć.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nie jesteśmy grupą docelową Slot Art Festival.

Kolejny Slot za nami. Dzieciaki, jak zwykle zachwycone, rodzice, jak zwykle, zmęczeni i szczęśliwi, że dali radę ogarnąć czeladkę i coś z tej imprezy uszczknąć dla siebie. Slot nam zawsze funduje mieszankę emocji: radość z przygody spania pod namiotem i wyzwania związane z polowymi sanitariatami, radocha z przebywania ze znajomymi i zmęczenie dziecięcą wrzawą, przyjemność bywania na koncertach, wykładach, filmach, teatrach i kłopoty z niedoborem snu :-) Jednak nic, ale to absolutnie nic, nie przebije slotowej atmosfery. Przez te pięć dni zawsze czujemy się w Lubiążu jak u siebie, co roku odwiedzamy stałe punkty programu i za każdym razem odkrywamy coś nowego. Ja w tym roku (po siedmiu wizytach na festiwalu!) odkryłam scenę teatralną, nareszcie! Nigdy nie mogłam do niej dotrzeć, tym razem, jak już dotarłam, trudno było ją opuścić ;-) Zdałam sobie, w międzyczasie sprawę, że kiedy piszę o Slocie na blogu, czy na facebooku, mówię o nim w kontekście warsztatów chustowych

Od kiedy można nosić dziecko w chuście?

Na to pytanie są dwie odpowiedzi. Pierwsza dotyczy gotowości dziecka, a ono jest gotowe do noszenia od chwili narodzin. Ludzki noworodek jest noszeniakiem, mógłby więc, z brzucha mamy przenieść się, jak kangur do torby, wprost do chusty. Ważna jest jeszcze jednak odpowiedź na drugie, powiązane pytanie: od kiedy gotowy jest rodzic? Tutaj musimy pamiętać, że pojawienie się  noworodka to baaaardzo poważna życiowa rewolucja, która wszystko wywraca do góry nogami i zmusza do nauczenia się miliona nowych rzeczy. Często zwykła kąpiel, czy zmiana pieluchy, to nie lada wyzwanie, a poprawne zawiązanie chusty wymaga jednak trochę cierpliwości i koncentracji uwagi. Dlatego najwłaściwszą odpowiedzią na pytanie o to od kiedy można nosić dziecko w chuście jest: od kiedy rodzice są gotowi nauczyć się wiązać. Dziecko jest gotowe do noszenia od urodzenia, oczywiście pod warunkiem prawidłowo dobranej chusty, wiązania i prawidłowego wykonania tegoż. Pamiętajmy jednak o tym, że nie warto czekać z pi

Od kiedy nosidło? Czyli o tym, dlaczego zachęcam do noszenia dziecka, które samodzielnie nie siedzi, tylko w chuście.

Na marcowym Klubie Kangura w Gliwicach  gościliśmy właścicielkę sklepu gomama.pl, która pokazała nam szeroki przegląd nosideł ergonomicznych*. Przy okazji rozwinęła się dykusja, w której pojawiały się odwieczne pytania o to czy "wolno", czy "nie wolno" nosić w nosidle zanim dziecko usiądzie. Chciałam więc powiedzieć, że wolno. Wolno, moi drodzy, prawie wszystko. Nikt Wam nie zabrania nosić dziecka w czym tylko chcecie. Nie zapłacicie mandatu za używanie nosidła czy nawet "wisiadła" dla noworodka. Nie istnieją żadne przepisy tego zakazujące, a wręcz producenci  będą Wam wmawiać, że ich nosidła są idealne dla maluchów już od urodzenia, nawet Wam wcisną specjalną wkładkę, żeby tylko przekonać do zakupu. Decyzja należy do Was. Pamiętajmy tylko, że taką decyzję warto podjąć w oparciu o fakty. Fakty są takie, że w nosidle dziecko siedzi, Ty decydujesz, czy chcesz sadzać swoje dziecko, zanim będzie ono gotowe. Kiedy jest gotowe? Wtedy, kiedy dokona tego